Żarty medyczne! W ogromnej ilości!

Anestezjolog zwraca się do pacjenta: pan prywatnie czy z NFZ?
pacjent: oczywiście, ze z NFZ-tu!
na to lekarz: a,a,a, kotki dwa...

Przywożą faceta z wypadku, przychodzi do niego lekarz i stawia obok łóżka zegarek, zamiast przystąpić do operacji.
- Panie doktoktorze, dlaczego pan nie operuje? -pyta pielęgniarka.
- Czas leczy rany - odpowiada zadowolony lekarz.

Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
- Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko umarli, a w dodatku z ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę i zabiły ojca...
- To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
- No i jak panu poszło? - pyta się profesor.
- Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.

Kowalski dowiaduje się, że pierwsza wizyta u prywatnego lekarza kosztuje 50 zł, a każda następna 25 zł. Żeby trochę zaoszczędzić, wchodząc do gabinetu zachowuje się jak stary bywalec i mówi:
-Panie doktorze, to znowu ja.
Lekarz pośpiesznie bada, inkasuje 25 złotych i mówi:
-Nic nowego,proszę przyjmować te same leki.

Pacjentka ze znaczną nadwagą przyszła do lekarza -dietetyka.
- Pani może pomóc gimnastyka - podpowiada doktor.
- Parterowa czy na przyrządach?
- Wystarczy jeżeli będzie pani energicznie potrząsać głową, kiedy ktoś zaproponuje pani coś do jedzenia.

W pociągu wielki tłok, pasażerowie stoją na korytarzach. Nagle słychać głos z oddalonego przedziału:
- Lekarza! czy jest tutaj jakiś lekarz?!
Z końca wagonu, przez tłok przeciska się lekarz, po dotarciu na miejsce słyszy pytanie:
- Choroba gardła na sześć liter?

Profesor medycyny ma pierwszy wykład z pierwszym semestrem.
- Zaczniemy od podstaw autopsji. Tutaj są dwie rzeczy najistotniejsze. Po pierwsze - musicie państwo pokonać swoje obrzydzenie. Proszę popatrzeć... - i wetknął palec w tyłek trupa, wyciągnął go i oblizał. - A teraz każdy z was po kolei!
Studenci z bladymi twarzami podchodzą do zwłok, ale robią, co kazał profesor. Kiedy skończyli wykładowca mówi:
- Po drugie, powinniście państwo popracować nad spostrzegawczością. Włożyłem palec wskazujący, ale oblizałem środkowy!

Choroby zawodowe:

choroba sprzątaczki - wymioty
choroba listonosza - torbiel
choroba górnika - zawał
choroba myśliwego - zastrzał
choroba astronoma - zaćma
choroba wynalazcy - nowotwór
choroba polarnika - biegunka
choroba leśniczego - próchnica
choroba projektanta mody - trąd
choroba rybaka - zapalenie stawów

inne choroby:

choroba osoby towarzyskiej - gościec
choroba lenia - nudności
choroba antysemity - nieżyt
choroba komunisty - czerwonka
choroba pracownika obsługującego młot pneumatyczny - udar

Lekarz do lekarza:
- Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega odpowiada:
- Tak... czasem medycyna jest bezsilna.

Do wychodzącego z sali operacyjnej lekarza podbiega zdenerwowana żona pacjenta.
- I jak, panie doktorze, udała się operacja?
- Operacja? Myślałem, że to była sekcja zwłok.

W pogotowiu ratunkowym dzwoni telefon:
- Panie doktorze, proszę przyjechać, nasz 3-letni synek połknął korkociąg...
- Zaraz będę. A co państwo zrobili do tej pory?
- Flachę otworzyliśmy śrubokrętem...

Pani Ziuta słucha uważnie rad lekarza:
- Pani potrzebuje dużo kąpieli, świeżego powietrza, no i trzeba ubierać się ciepło.
Wieczorem opowiada mężowi, co lekarz powiedział:
- Doktor powiedział, że najpierw mam wyjechać na Wyspy Kanaryjskie, potem w góry i koniecznie muszę kupić sobie futro.

-Panie doktorze! do której Pan dziś przyjmuje?
-Dziś do lewej.

Dwaj sanitariusze wiozą pacjenta korytarzem.
- Wieziemy go do prosektorium czy na reanimację? - pyta jeden.
- Lekarz powiedział, że do prosektorium - odpowiada drugi.
Wystraszony pacjent wygląda zza prześcieradła i mówi:
- A może jednak na reanimację...

Przychodzi facet do dentysty.
- Panie doktorze wydaje mi się, że jestem ćmą.
- Rozumiem, moim zdaniem powinien pan pójść raczej do psychiatry.
- No tak, wiem, ale tylko u pana świeciło się światło.

Anatomia:
Profesor podajac czaszke 3 miesiecznego plodu:
- Kto upusci i rozbije ma 12 miesiecy na oddanie nowej!

Cwiczenia z anatomii:
- Przed i po zajeciach prosze dyzurnych o policzenie kosci - zeby nikt sobie nic nie wzial do domu na pamiatke... albo na zupe...

Przed operacją...
- Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
- Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze coś pamiętam...

Siedem zasad dla pacjentów:
1. To, że doktor zna nazwę twojej choroby, nie znaczy, że wie co to jest.
2. Im nudniejsze i starsze czasopisma znajdziesz w poczekalni, tym dłużej będziesz musiał czekać na wizytę.
3. Tylko dorośli mają kłopoty z otwieraniem buteleczek "zabezpieczonych przed dziećmi".
4. W ostatnim dniu zażywania leku nigdy nie zostanie ci właściwa liczba pigułek.
5. Pigułki, które należy brać podczas posiłku są wyjątkowo nieapetyczne.
6. Nawet woda nabiera paskudnego smaku, kiedy się ją pije na zalecenie lekarza.
7. Jeżeli zaczynasz czuć się lepiej, to pewnie twojemu lekarzowi się pogorszyło.

Do gabinetu ginekologicznego wchodzi młoda kobieta, w środku zastała dwóch mężczyzn w białych fartuchach.
- Ja na badania!
- Niech się pani rozbierze.
Najpierw jeden z mężczyzn ja przebadał, a potem drugi.
- I co? W porządku? - pyta pacjentka.
- Nic złego nie zauważyliśmy, ale niech pani lepiej poczeka na lekarza, bo my tu tylko okna malujemy!

Psychiatra do swojego asystenta:
- Jak czuje się chory, który podawał się za Ludwika XV?
- Już lepiej. Teraz twierdzi, że jest Ludwikiem XIV.

Nauczycielka prosi uczniów o przyniesienie jakiegoś sprzętu medycznego do szkolnej apteczki.
Basia przynosi plaster
Kuba bandaże
Jaś przyniósł respirator.
-Pani się pyta: od kogo to?
-Od dziadka.
-A co powiedział?
-Chhhyyyyyyyyyyyyyy!!!

Wchodzi pielęgniarz na reanimacje i mowi do pacjenta:
- Niech się pan porządnie zaciagnie, bede zmienial butlę...

operacja prostaty.
operator do instrumentariuszki:
-siostro, prosze poprawić penis.
-tak, dobrze, teraz pacjentowi.

Praktykant pyta ordynatora szpitala:
- Co mam wpisać w rubryce "przyczyna zgonu" ?
- Swoje nazwisko ...

Co robimy, gdy skaleczymy się w palec?
ONA:

1. myśli "auu!";
2. wkłada palec do buzi, aby krew nie kapała na dywan;
3. drugą ręką sięga po plaster, przykleja;
4. idzie dalej;

ON:

1. wrzeszczy "o rzesz ty!";
2. odsuwa rękę jak najdalej, bo nie może znieść widoku krwi;
3. woła o pomoc;
4. (w tym czasie tworzy się na dywanie plama krwi);
5. musi usiąść, bo nagle dziwnie się poczuł (w tym czasie nadchodzi pomoc, czyli ONA);
6. łamiącym się głosem wyjaśnia, że o mało nie stracił ręki;
7. odmawia przyklejenia plastra, bo "na taka ranę jest stanowczo za mały";
8. potajemnie sprawdza w Encyklopedii Zdrowia, ile krwi może stracić dorosły człowiek, a mimo to przeżyć (w tym czasie ONA leci do apteki po większy plaster);
9. z mężną miną znosi naklejanie plastra;
10. prosi o duży krwisty kotlet na kolację, aby przyśpieszyć tworzenie się czerwonych ciałek krwi;
11. ostrożnie kładzie nogi na stoliku (w tym czasie ONA smaży kotlety);
12. stwierdza, że przydało by się kilka piw, aby uśmierzyć ból;
13. odkleja plaster, by zobaczyć, czy rana jeszcze krwawi (w tym czasie ONA jedzie na stację benzynową po piwo);
14. tak długo kombinuje przy plastrze, że znowu zaczyna lecieć krew;
15. zarzuca jej, że nie umie opatrzyć rany;
16. wzdycha i jęczy, kiedy ona odkleja stary i nakleja nowy plaster;
17. stwierdza, że dziś wieczorem muszą zrezygnować z tenisa, ale za to całkiem przypadkiem w TV leci mecz Pucharu Europy w piłce nożnej (w tym czasie ONA trze plamę na dywanie);
18. w nocy kilka razy wstaje do łazienki, aby sprawdzić, czy nie tworzy się wokół rany zakażenie;
19. z tego powodu następnego dnia jest zmęczony i rozdrażniony;
20. zwalnia się z pracy dwie godziny wcześniej do lekarza, aby potwierdzić, że nie wdało się zakażenie;
21. w pracy kradnie potajemnie temblak z apteczki w pokoju sanitarnym;
22. prosi miłą koleżankę o zabandażowanie i napawa się jej współczuciem;
23. podniesiony na duchu idzie z kolegami do knajpy
wieczorem i na pytania opowiada: "DROBIAZG, NIE MA O CZYM MÓWIĆ!"

- Po co jest chirurgowi potrzebna głowa?
- Aby miał czym otwierać drzwi na salę operacyjną , kiedy umyje ręce przed operacją.

AUTENTYCZNE WYPOWIEDZI PACJENTÓW
Mam coś tępego w głowie.
Przychodzą mi cieple uczucia do mózgu.
Czuję się tak dziwnie, że aż się sama dziwię.
Chwilami jakbym chciał coś zrobić, ale potem się opamiętuję.
Chcę oświadczyć, że jedną stronę mam dobrą, a drugą złą.
Tępo sikam, świąd mam między przepustnicą, a prąd pociąga za jajka.
W gardle tworzy mi się tworzywo.
Zrobili mi operację i teraz coś mi się nie zgadza. A pas dali mi niedopasowany.
Kłuje mnie w bokach, bo jedno płuco mam większe, a drugie mniejsze.
Tak mnie czyści, że aż żona mi zazdrości, bo ona ma zaparcia.
Jestem tak zrujnowana, że nic nie mogę.
Nic mi nie dolega, tak tylko się przywlokłam.
Chcę zastrzyki, ale w tabletkach, a nie w igle.
Mam w płucach jakieś pęcherzyki. A na opisie zdjęcia napisali, że wykryli też jakieś wnęki. To pewnie gruźlica i z wnęk zdążyły się zrobić dziury, bo czuję, jak mi wieje po plecach.
Dziękuję, że skierował mnie pan na prześwietlenie, bo już mi pomogło
Tak się czuję, jak się czuję, przyszłam w innej sprawie.
Zapominam się od żołądka.
Chcę skierowanie do ologa. [?...] To może to kotologa.
Używać wolę tabletki z mszyc. To takie, co się mszą w wodzie.
Nic się nie stało. Tylko z grypą przyszedłem.
Nogi mam za ciasne.
Często robi mi się słabo, gdy mi krowa na rękę nadepnie.
Pokażę panu moje fragmenty.
Mam bardzo rzadką chorobę [biegunkę].
Używam i to i tamto, ale leki na coś mi zaszkodziły, bo w ulotce wyczytałem, że one są kliniczne.
Czuję, że chcę zemdleć, ale nie chcę!
Mam świerszcze w uszach.
Dobiegam do pięćdziesiątki, więc wybieram się na rentę.
Stolec oddaję tylko co jakiś czas.
Czuję się dobrze, tylko wszystko tak boli, że nie mogę chodzić.
Gdybym wiedział, że nie dostanę zwolnienia, to wcale nie musiałbym przyjeżdżać się leczyć.
Miałam nie przyjść, ale chciałam coś ze sobą iść i przyszłam, bo nie ma dziś kolejki - zawsze co lekarz to lekarz.
Brałam tabletki na coś, ale przerwałam bo boję się tabletek i nie mogę za bardzo.
Nie śpię jak piernik.
Nie idzie chodzić.
Wymiotuję górą i dołem.
Dziękuję za leki - wreszcie przestałam latać.
Miałam ścisłą dietę, ale wzięło mnie na śledzia, a on mi cały w ustach zdrętwiał.
Leków jeszcze nie kupiłem, ale i tak nie pomogło.
Żona leczy się wibratorem, ale mi to nie pomaga.
Wyszły mi tabletki fioletowe, czyli czerwone i duże różowe, i malutkie różowe, a teraz chcę jeszcze małe białe.
Mocz mi tężeje.
Uszy myję regularnie - raz do roku , a mimo to się zatykają.
W gardle mi się teee...., jakby się chciało łeeee...
Głowa mi piszczy i strzykoce.
Chociaż i tak mi nic nie pomaga to przyjechałam, bo dzisiaj miałam czym.
Bolą mnie krapyki.
Czasami zdarza się, że leki biorę nawet w takiej dawce, jak pan mi przepisał.
Zrobiło mi się mrocznie i strasznie.
Aspokole popiłam octem, bo mi się nie chciało gotować herbaty. Wtedy w gardle zrobiło mi się jajo, co się obracało luzem i nie dało się urwać, choć z całej siły szarpałam.
Krzyż i głowa w gorączce, jakby mysz w środku wierciła, a flegmy .... nie ma.
Po co mnie pan dotyka - jak mówię, żem chora to chora. Niechże pan tak już nie puka, bo mi się trzęsie w środku!
Często mam w sercu skurcz, a potem następuje rozkurcz.
A niby skąd by się wzięła woda w brzuchu - przecież ja wody nie piję, a trzy szklanki wina dziennie jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Jak kaszlę to charcham, a jak kichnę to smarkam.
Nie idę z gnojem już któryś dzień.
Co mi pan tu zapisał! Na maści wyczytałem, że ?przy chorobach kobiecych?, zresztą na tubce narysowana jest żmija, a ja z gadami nie chcę mieć nic wspólnego - więc w piec wyrzuciłem. A tabletek nie brałem, bo piszą, że ?działanie na płód jaszcze nie niesprawdzone?.
Brakuje mi powietrza, ale tylko do oddychania.
W kościele lubię sobie zemdleć.
Czuję się różnie i niekonkretnie.
Kawy dziś nie piłam, tylko małą czarną.
Kupuję sobie ?herbatol? na przewody sikowe
Leżę i sobie myślę i jest to bardzo męczące.
Dokuczają mi drżączki koło serca. Ale są to raczej trzęsawki niż migawki.
Upadłem z motoru i uderzyłem się w krawężnik, ale nie wiem czy to prawda, bo trochę sobie wypiłem i nie pamiętam wszystkiego.

Lekarz do pacjenta z czerwonym nosem:
- Za dużo pan pije, a za mało je.
- Cóż robić, panie doktorze, nie na wszystko starcza pieniędzy...

Dostaniesz, jak będziesz grzeczny - Mówi chirurg przed operacją.
- Do kogo pan to mówi, doktorze ? - pyta pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem...

Pacjenta uśpiono przed operacją. Kiedy się obudził, zdziwił się jak bardzo postarzała się twarz nachylonego nad nim chirurga.
- Czyżbym był tak długo nieprzytomny ? Panu doktorowi zdążyła przez ten czas wyrosnąć długa, siwa broda...
- Ja nie jestem lekarzem - odpowiada brodacz - Ja jestem świętym Piotrem !

Panie doktorze ! Czy taka operacja jest niebezpieczna ? - O tak! Na pięć udaje się tylko jedna. - Ojej ! - Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie !

Motocyklista wybrał się na przejażdżkę. Było zimno, więc założył marynarkę tyłem na przód. Niestety jechał zbyt szybko i wpadł na drzewo. Wokół ofiary wypadku zebrał się tłumek wieśniaków. Po chwili do poszkodowanego przeciska się lekarz pogotowia:
- Czy on żyje ?
- Po wypadku jeszcze żył, ale jak my mu głowę przekręcili... na właściwe miejsce, umarł biedaczysko...

U psychiatry:
- Trochę się pogubiłem w pańskiej historii. Czy mógłby pan zacząć od początku?
- No dobrze. A więc, na początku stworzyłem Ziemię...

Wiozą pacjenta karetką na sygnale. Ten jest przytomny i wygląda przez okno. I w pewnej chwili pyta się siedzącego obok niego ratownika medycznego:
- Dokąd mnie wieziecie? Przecież szpital jest w drugą stronę.
Ratownik ze spokojem odpowiada:
- Do zakładu pogrzebowego.
Zdumiony pacjent mówi:
...- Ale ja przecież jeszcze żyję!
Ratownik bez zmrużenia oka odpowiada:
- Ale my przecież jeszcze nie dojechaliśmy!

Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, tak mnie strasznie wątroba boli!
Na to lekarz:
- A pije Pan?
- Piję, ale to nie pomaga!

Facet, który miał wypłynąć w rejs wycieczkowy, poszedł do lekarza i prosi o pomoc w związku z chorobą morską. Lekarz daje mu radę: - O, to proste! Musi pan zjeść na czczo 5 dużych, soczystych pomidorów.
- To pomoże?
- Nie, ale będzie wspaniale wyglądać na wodzie!

List do NFZ:

Nasz dziadek miał ostry atak kolki nerkowej, więc wezwaliśmy pogotowie. Przyjechał zalany w trupa lekarz. Nasikał do szafy, zrobił zastrzyk w wersalkę, posłał wszystkich w trzy diabły i pojechał. A dziadek tak się śmiał, że kolka mu przeszła.

Dziękujemy!

Co to jest podwójnie ślepa próba?
Dwóch chirurgów ogląda EKG.